W ostatnim artykule zaprezentowałam 5 rozwiązań, których celem jest pokazanie Wam, jak zabrać się za pisanie pracy dyplomowej i przestać odkładać je na później. Podsumowując, warto:
- stworzyć ramowy plan pracy,
- podczas czytania publikacji podkreślać najważniejsze informacje, wynotowywać je na marginesie…
- …albo od razu umieszczać je w docelowym pliku,
- spisywać najważniejsze wnioski z danej publikacji zaraz po przeczytaniu,
- podzielić swoją pracę na krótsze fragmenty.
Cały artykuł znajdziecie tutaj.
Dziś przed Wami kolejna porcja wskazówek. A zatem zaczynamy!
Rada 6: Zacznij od tej części pracy dyplomowej, która Cię najmniej przeraża
Zakładam, że jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że każdą pracę należy zaczynać od początku. (Jest to chyba szczególnie typowe dla osób, które swoje wypracowania w szkole pisały odręcznie, na kartce w zeszycie. Wtedy raczej trudno byłoby zacząć na przykład od rozwinięcia, bo byłby problem z późniejszym przeniesieniem tego fragmentu we właściwe miejsce.) Jeśli jednak chodzi o pracę dyplomową, pisaną dziś, w XXI wieku, nie musimy, a wręcz nie powinniśmy, zaczynać od początku, czyli wstępu. Wstęp to bowiem tekst, który daje ogląd na całą pracę. A jak będzie ona finalnie wyglądać, będziemy wiedzieć dopiero wtedy, kiedy ją ukończymy.
Dlatego zachęcam do rozpoczęcia pisania od tej części, która najmniej Cię przeraża lub wydaje Ci się najbardziej ciekawa. Może to być zaplecze teoretyczne lub przegląd badań. Możesz rozpocząć od przeczytania a następnie opisania badania, które najbardziej Cię zaciekawiło wśród publikacji zgromadzonych na potrzeby pracy. Być może to ono zachęci Cię do sięgnięcia po publikacje, które stanowić będą podstawy teoretyczne Twojej pracy. Bo skoro znajdziesz odwołanie do niego w kilku czytanych publikacjach, sam będziesz chciał sięgnąć do źródeł. Ale już z zupełnie innym nastawieniem! Po pierwsze, będzie to Twoja decyzja, a po drugie, będziesz już miał bazę, na której będziesz mógł budować. A wtedy zdecydowanie łatwiej będzie Ci zrozumieć niekiedy (albo raczej często 🙂 ) zawiłe teoretyczne koncepty.
Rada 7: Kończ pisanie w momencie, kiedy wiesz, co chcesz napisać dalej
Zazwyczaj mamy tendencję do pisania do momentu aż się „wypiszemy”. Ten moment następuje zwykle wtedy, kiedy wyczerpiemy temat lub skończą nam się pomysły, o czym moglibyśmy jeszcze napisać. Wtedy najczęściej przerywamy pisanie. A kiedy wracamy następnego dnia (razu) do komputera, ciężko nam jest ruszyć, bo zaczynamy od miejsca, w którym ostatnio skończyliśmy, ponieważ zabrakło nam pomysłów.
Zupełnie inaczej działa Haruki Murakami. Ten fascynujący japoński pisarz zawsze kończy pisać w momencie, kiedy w jego głowie nadal kłębią się pomysły, o czym jeszcze mógłby pisać dalej. Dzięki temu, kiedy siada do komputera następnego dnia, może dokończyć myśl z poprzedniego dnia. Pisząc z kolei, generuje kolejne pomysły, co pozwala mu na płynne pisanie.
Dlatego warto kończyć naszą sesję pisaniową wtedy, kiedy jeszcze wiemy, o czym chcemy napisać. Dzięki temu mamy dużą szansę zminimalizować blokadę pisarską następnego dnia, ponieważ gdy tylko zasiądziemy do komputera od razu będziemy mogli płynnie zabrać się za pracę, bez niepotrzebnych przestojów i wpatrywania się w migający kursor.
Gdybyście jednak nie mogli się powstrzymać od zakończenia wątku (tak, tak, takie rzeczy też się zdarzają w trakcie pisania pracy dyplomowej 🙂 ), równie skuteczne może okazać się planowanie w punktach „co dalej” na koniec dnia pracy. Dzięki temu łatwiej będzie Wam rozpocząć kolejną sesję pisania.
Rada 8: Pamiętaj o autorefleksji
Nie musisz czytać tego, co napisałeś, od razu. Czasem nawet lepiej tego nie robić. Najlepiej wrócić do swojego tekstu później, na przykład następnego dnia. Dzięki temu Twoje spojrzenie na to, co napisałeś, będzie świeższe, a do tekstu podejdziesz bardziej jak czytelnik, który spotka Twój tekst po raz pierwszy. Czasem kiedy jesteśmy bardzo w naszym tekście, pewne rzeczy wydają nam się oczywiste. Jednak kiedy wracamy do niego po jakimś czasie okazuje się, że niekoniecznie wszystko jest zrozumiałe. Czasem to kwestia zbyt dużego skrótu myślowego, czasem nieodpowiedniego połączenia kilku myśli. Cokolwiek by to nie było, ocenimy to lepiej, kiedy odpoczniemy od naszego tekstu.
Pierwsze pytanie, które sobie warto sobie zadać w momencie, kiedy ponownie zajrzysz do napisanego fragmentu powinno brzmieć: „Czy to, co napisałem jasno wyraża moją myśl? Czy jest zgodne z tematem sekcji?” Czasem bowiem okazuje się, że to, co wydawało nam się jasne i logiczne w momencie pisania już takie nie jest w trakcie czytania. Dlatego zawsze warto upewnić się czy faktycznie nasz tekst odpowiada temu, co chcieliśmy w nim przekazać.
I pamiętaj: perfekcjonizm na wczesnym etapie pisania jest wrogiem postępu – najpierw pisz, potem poprawiaj. Nigdy inaczej!
Rada 9: Kiedy naprawdę utknąłeś, zrób coś innego, zmień otoczenie
Pisarze wielokrotnie podkreślają, jak wiele dobrego może przynieść zmiana otoczenia i przejście do innej aktywności w momencie braku pomysłów. Stephen King, na przykład, zawsze idzie na spacer, kiedy nie wie, jak pociągnąć rozgrywającą się w pisanej przez siebie książce fabułę.
W przypadku takiej właśnie niemocy twórczej, najlepiej zabrać się za coś, co odciągnie Twoje myśli od tematu, którym właśnie się zajmujesz. Idź w ślady Kinga: wyjdź pobiegać, zabierz psa na spacer, idź na basen. Zmień otoczenie. Odpoczniesz, choć niewykluczone, że w tym samym czasie Twoja podświadomość nadal będzie intensywnie pracować. Kto wie, w którym momencie nastąpi moment iluminacji, kiedy pomiędzy jedną długością basenu a drugą wpadniesz na rozwiązanie swojego problemu.
Rada 10: Nie bój się sięgać po pomoc
Pisanie to samotniczy proces. To wielogodzinne przesiadywanie przed ekranem komputera w ciszy, bez żywej duszy obok. (Zresztą kiedy tworzysz tekst, takie warunki wydają się wręcz idealne.) Ale przychodzi ten moment, kiedy czujesz, że aby iść dalej potrzebujesz się upewnić, że zmierzasz w dobrą stronę. Wtedy warto się nie bać i poszukać kogoś, kto Ci w tym pomoże.
Tym kimś wcale nie musi być w pierwszej kolejności Twój promotor. Dla zminimalizowania ryzyka pokazania mu czegoś, czego nie jesteś do końca pewien, warto najpierw zapytać o radę kolegów z seminarium. Tak samo jak Ty, są oni czytelnikami i z pewnością będą w stanie ocenić czy Twój tekst jest zrozumiały, zarówno pod względem organizacyjnym jak i merytorycznym. Będzie to zatem cenna wskazówka dla Ciebie, nad czym warto jeszcze ewentualnie popracować. Po dokładniejsze rady będziesz mógł udać się już do promotora.
Obecnie mamy jeszcze możliwość skorzystania z najbardziej cierpliwego nauczyciela, jakiego nasz świat kiedykolwiek znał, czyli chata GPT. Jest on gotowy do pomocy nam przez całą dobę. Nie onieśmiela tak jak promotor, można go zapytać o wszystko i to wiele razy, bez obawy, że źle odbierze nasze pytania czy wątpliwości. Bo chat GPT zawsze cierpliwie odpowie na każde nasze pytanie. Dlatego warto zwrócić się do niego z prośbą o udzielenie informacji zwrotnej na temat naszego tekstu. Można go zapytać ogólnie co o nim sądzi, ale można też poprosić o szczegółowy feedback, na przykład:
- czy napisany przez nas fragment jest zrozumiały?
- czy został on odpowiednio zorganizowany?
- czy są w nim jakieś błędy (językowe, interpunkcyjne)?
- czy jest coś, co warto dodać lub zmodyfikować, aby Twój tekst na tym skorzystał?
To tylko przykłady pytań, które możemy zadać chatowi, aby otrzymać feedback na temat napisanej przez nas pracy. Musimy jednak pamiętać, że chat jest jedynie narzędziem, które wskazuje nam pewne obszary warte modyfikacji i, jeśli go o to poprosimy, odpowiednio je zmodyfikuje. Jednak to my finalnie jesteśmy autorami pracy. Zatem to my ponosimy odpowiedzialność za nasz tekst. Nie można więc bezrefleksyjnie akceptować zmian proponowanych przez chata. Trzeba się w nie wgryźć, dokładnie przemyśleć i zastanowić czy i jak chcemy wprowadzić je do naszego tekstu.
Podsumowując: Praca, praca, i jeszcze raz praca
Badania wyraźnie pokazują, że na drodze do osiągnięcia sukcesu liczą się przede wszystkim dwie rzeczy:
Pierwszą z nich jest mindset, czyli nasze nastawienie. W skrócie można by powiedzieć, że zwyciężają Ci, którzy są nastawieni na ciągły rozwój, na doskonalenie swoich umiejętności, którzy mają w sobie gotowość do popełniania błędów, bo te są przecież nieodłącznym elementem drogi do osiągnięcia założonego celu.
Drugą kluczową cechą jest upór. Okazuje się, że to nie talent, ale upór właśnie pozawala nam osiągać nasze cele. Jeżeli tylko będziemy odpowiednio zdeterminowani do podjęcia ciężkiej pracy, jeżeli każdego dnia będziemy podejmować trud jej wykonania, z każdym dniem będziemy systematycznie, krok po kroku przybliżać się do osiągnięcia naszego celu, czyli ukończenia naszej pracy dyplomowej.
Wiem, że podświadomie nie na taki koniec liczyliście. Jestem pewna, że każdy z Was liczył na to, że wśród wskazówek, którymi się z Wami podzieliłam, znajdzie się taka, która w magiczny sposób spowoduje, że Wasza praca dyplomowa, lub przynajmniej jakaś jej część, zmaterializuje się na ekranie Waszego komputera bez Waszego udziału. Przykro mi, tak się nie stanie.
Ale mam też dla Was dobrą wiadomość, która być może zdejmie z Was odrobinę presji. Słuchałam ostatnio wywiadu z doskonale nam znanym Remigiuszem Mrozem. Przyznał on, że czasem, gdy uświadomi sobie, że czyta go 400.000 ludzi, blokuje się. I tu właśnie mam tę dobrą wiadomość: Waszej pracy nie piszecie dla takiej liczby czytelników, jaką ma Remigiusz Mróz. Piszecie ją w pierwszej kolejności dla swojego promotora, a zatem tylko dla jednej osoby. To on będzie jej pierwszym odbiorcą. I dopiero jak już razem wypracujecie jej najbardziej optymalną formę, być może będziecie chcieli poszerzyć zakres jej odbiorców. Ale to dopiero później. Tymczasem zero presji! 🙂
Mam nadzieję, że moje ostatnie dwa artykuły okazały się dla Was pomocne. Ciekawa jestem która z moich wskazówek okazała się dla Was prawdziwym game-changerem w procesie pisania Waszej pracy dyplomowej. Podzielcie się proszę Waszymi doświadczeniami w komentarzu!